18
paź
2016

Realizm magiczny, czyli diabeł tkwi w szczegółach

Realizm magiczny długo błąkał się po świecie. Nim zabłądził pod polską strzechę, zdążył nawet wyjść z mody.

andrzej_diabel_002

 

andrzej_diabel_01

Nikt nie odbierze Andrzejowi Pilipiukowi tytułu jego wskrzesiciela. Wyrazy szacunku. Trzeba być bardzo pewnym siebie, by do tego stopnia lekceważyć mody. Ale nie byłoby go takim, jakim jest, gdyby nie postawił nas z nim twarzą w twarz Andrzej Łaski. Panowie dobrali się w korcu maku… obaj modę mają po amerykańsku: tam gdzie słońce nie dochodzi. Tak trzymać.

andrzej_diabel_03

To Andrzej Łaski znalazł właściwe miejsce dla naszego specyficznego realizmu. Wtopił go w krajobraz podsiedleckiej wsi. Potrafię ją rozpoznać, spędzam tam teraz te pół życia, którego nie spędzam w Warszawie. Potrafię rozpoznać jej architekturę, ludzkie typy, nawet ludzkie zachowania.

andrzej_diabel_4

W tym komiksie nie ma miejsca na „komiksową dynamikę”, na ilustrowanie szybką kreską „Łup! Bum! Pif! Paf!”. Nie tak to się dzieje tam, gdzie mieszka i żyje Wędrowycz. Jeśli rysunek Andrzeja zechcecie nazwać klasycznym, macie prawo. Ojczyznę, czy raczej ojcowiznę, Wędrowycza można za to przedstawić plamą umownego koloru, kontrastem czerni i bieli, niesamowitym światłem, precyzją rysunku.

andrzej_diabel_05

Nie, nie byłoby naszego narodowego realizmu magicznego gdyby nie dwaj Andrzeje. I gdyby nie Polska „Z”, jak puste naczynie, które dzięki nim dostało swą… mitologię? Jeszcze nie. Na razie tylko dobry obraz tego, czym rzeczywiście jest.

andrzej_diabel_05

Krzysztof Sokołowski

[Dla tego wpisu włączone są komentarze]

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Share

You may also like...