Gdybym był producentem filmowym i ktoś przyszedłby do mnie ze scenariuszem Zemsty Salazara, zastrzeliłbym typa na miejscu. Jerry Bruckheimer, producent Piratów z Karaibów, nie tylko pozwolił twórcom scenariusza żyć, ale jeszcze klepnął realizację tego, co spłodzili. Zastanawiam się, jak mogła przebiegać praca nad tym scenariuszem, biorąc pod wagę, że tworzyło go pięć osób, w tym Terry Rossio, jeden z producentów filmu. Załóżmy, że siedzą razem w kawiarni, a dwóch z trzech gości, odpowiedzialnych za postaci, poszło po kawę. Zostali: Jeff Nathanson (historia), Ted Elliot (postacie) i wspomniany Terry Rossio (materiały do scenariusza).
* * *
– Dawny wróg Jacka Sparrowa wpada na jego trop…
– To już było! Davy Jones…
– Jack był dłużnikiem Jonesa. Zrobimy lepiej: kapitan Salazar będzie walczył z piratami. Znaczy… on kiedyś walczył i spotkał młodego Sparrowa. Dostał łomot i teraz wraca się zemścić..
– Hmmm… to piąty film z serii, a w poprzednich częściach nie ma nic o żadnym Salazarze…
– Tajemnica z przeszłości. Ludzie to kupią. Będzie tak: kapitan piratów umiera i daje Jackowi magiczny kompas. I potem Jack sprawia, że Salazar wpływa w Diabelski Trójkąt..
– Gdzie?
– Takie nowe, mroczne miejsce, w którym giną statki. To się sprzeda. Statek wpada na skały i wybucha…
– Ale…
– Cicho! Samochód może od stłuczki, jak w Szybkich i Wściekłych, to żaglowiec może od skały! Salazar umiera, ale nie całkiem, bo jest w Diabelskim Trójkącie… i nie może stamtąd wypłynąć…
– Bo jest debilem?
– Nie, bo jest w Trójkącie Bermu… Diabelskim, no i został przeklęty.
– Kiedy, bo jakoś mi umknęło…
– Został przeklęty i już! Będzie mógł opuścić Diabelski Trójkąt dopiero, kiedy Jack się rozstanie ze swoim kompasem! Przed chwilą go dostał, więc to się wiąże. No więc na samym początku naszego filmu pijany Jack odda kompas za butelkę rumu i Salazar będzie wolny!
– To najgłupszy możliwy sposób na zdjęcie klątwy. No i w poprzednich filmach Jack jest dorosły, znaczy… Salazar wtedy siedzi w Trójkącie. Ale kompas w międzyczasie trafił w ręce Willa, Elizabeth, Barbossy, i chyba nawet do Becketta… to znaczy, że Salazar powinien być wolny już dawno, nie?
– Cicho! Nie zorientują się. Żeby było ciekawiej zrobimy tak, że Salazar, jak się uwolni z Trójkąta, nadal będzie nieumarły…
– Ej, nieumarli, przeklęci piraci byli w pierwszej części…
– Daj skończyć! On nie będzie kościotrupem, tylko duchem. Duchy są modne. Paranormal Activity widziałeś?
– Kurde, dobre! Trochę klasyczne, trochę coś nowego!
– No więc on dalej będzie przeklęty i będzie potrzebował kompasu, żeby znaleźć coś, co zdejmie klątwę. Wątek Sparrowa załatwiony. Ale Bruckheimer mówił, że fabuła ma być wielowątkowa, więc co dalej?
– Hmm… Will Turner ma syna, nie? No to kino familijne, syn chce zdjąć klątwę z ojca…
– Ale to nie jest klątwa! To zadanie! Turner przejął je po Jonesie, bo inaczej by umarł.
– Detale. Will Turner jest na Latającym Holendrze, na dnie morza i to jest klątwa. Jego syn chce zdjąć tę klątwę. I też potrzebuje czegoś magicznego. Mamy jeszcze coś magicznego?
– Kompas był, mapa była, szabla sterująca statkiem też, nawet słój z piachem był…
– Mam! Trójząb Posejdona!
– Ej, to Piraci z Karaibów, a nie Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy! Bajki ci się…
– Zamknij się! To jest świeże! Potężny Trójząb, co zdejmuje wszystkie klątwy!
– Świetne! To zrobimy tak: w miasteczku na Karaibach syn Willa Turnera, Henry, spotyka Sparrowa, o którym słyszał, że jest super pirat, i on chce, żeby Sparrow pomógł mu znaleźć trójząb. Płyną szukać trójząbu… trójząba… trój… widelca!
– Ale tak bez baby? Feministki nas zjedzą!
– Faktycznie. Więc w miasteczku jest dziewczyna. Taka naukowa, co się zna na rzeczy. Zna się, bo jest sierotą, a po starym został jej dziennik z zapiskami, bo na dzienniku był taki rubin i stary myślał, że ona go sprzeda i będzie bogata. Nazwiemy ją Carina.
– Bomba! A w dzienniku będą wskazówki, jak znaleźć Trójnóg Posejdona!
– Trójząb.
– Trójkąt. I ten rubin będzie kluczem do otwarcia bramy do tego widelca!
– No i ona też chce znaleźć widelca, bo wierzy, że to pomoże jej odnaleźć ojca!
– Więc razem uciekają z wyspy, żeby znaleźć Trójząba. W tym czasie Salazar spuszcza łomot innym piratom i o tym dowiaduje się Barbossa. I Barbossa proponuje Salazarowi, że mu pomoże znaleźć Sparrowa.
– Dobre! Tak mówi, ale naprawdę to on chce też znaleźć Trójząba!
– I wiecie co jeszcze? Niech ta dziewczyna, co nie ma ojca, będzie córką Barbossy!
– Genialne! Pięknie nam to łączy wątki.
– Nie bardzo. Skoro ona ma dziennik od ojca i na tym dzienniku jest ten rubin, to znaczy, że Barbossa wie gdzie to jest, więc dlaczego wcześniej nie popłynął?
– Nie miał czasu, koniec tematu.
– No więc oni płyną po widelec, a Salazar z Barbossą ich gonią… Ale Salazar jest przeklęty tak, że nie może zejść na ląd, więc potem Barbossa ich ściga i mówi, że on chce tylko Trójząbu, a oni razem mogą prześcignąć Salazara, bo Jack ma ciągle Perłę w butelce!
– Chmielową?
– Czarną Perłę, durniu! No i uciekają przed Salazarem, on ich dogania i jest bitwa morska!
– Super koncept, ale jak piraci mają się bić z duchami?
– Nieważne, będą efekty, mgła, panorama, i nikt nie ogarnie, co się dzieje.
– O! I nagle galion, takie coś z przodu statku Salazara, ożyje i będzie chciało zabić Jacka.
– Dlaczego nagle ożyje?
– Bo to fajne! Nowa przygoda!
– Dobra, mnie przekonuje. Docierają do wyspy, na której jest taki ułamany rubin. Carina przykłada tam kawałek rubinu z dziennika i magicznie otwiera się morze, tak na pół, jak w Biblii, i na dnie jest trójząb.
– Chłopaki, to naprawdę jest raczej Percy Jackson.
– A jak się sprzedał Percy Jackson?
– Chyba nieźle… I oni na dnie morza biją się z Salazarem o widelec!
– A jak Jack z Salazarem się biją, to Carina i Henry wpadają na to, że trzeba zniszczyć Trójząba… i go łamią i zdejmują klątwy!
– I Salazar będzie znowu żywy, chociaż powinien być całkiem martwy!
– I… wtedy na dół spadnie kotwica z Czarnej Perły i oni po niej wyjdą.
– I jak się będą wspinać, to Barbossa powie Carinie, że jest jej ojcem!
– I potem zobaczą, że Salazar się wspina za nimi!
– I Barbossa skoczy, żeby go ściągnąć do morza!
– Ej, to bez sensu, Salazar już nie jest duchem. Może go pokonają w finałowej walce?
– Cicho, ty sieroto po efekcie dramatycznym! Barbossa mówi, że jest jej ojcem, a potem umiera. Tego jeszcze nie było!
– Piękna historia, tylko po co w niej Jack Sparrow, przecież on tu nie ma nic do roboty!?
– Bo to jest o nim film! Będzie biegał i krzyczał. Wcześniej tak robił i działało.
– Ale…
– Nie marudź! No i koniec będzie taki, że wszyscy są szczęśliwi, Jack ma Perłę, a Barbossa już mu nie truje dupy, więc odpływa uśmiechnięty w zachodzące słońce!
– A Will wraca po dwudziestu latach do Elizabeth i ona się cieszy, bo czekała tyle lat i padają sobie w ramiona, a w tle zachód słońca…
– Eee… to tak nie działa.
– Romantyczne jest, działa!
– Ale Willowi nikt nie powiedział, kiedy zdejmą klątwę, więc on wtedy był na dnie oceanu, a jego serce było gdzieś w skrzynce, i… to nie jest dobry moment żeby nagle wrócić do żywych.
– Ty, jakbyś wracał, to byś się skarżył na moment? Dobra, mail poszedł!
Ktoś ostatnio pytał mnie, jak wypadli nowi Piraci z Karaibów? Odpowiadam: wypadli za burtę.
Z wyobraźni spisał (wiernie) Jerry Bremer.
[dla tego wpisu włączone są komentarze]