Przymiarka do „Oramusa II Krytycznego” w postaci ekstensywnej lektury intelektualnych wspomnień, jakby to powiedział jeden z dwóch cytowanych tu luminarzy SF, „generacyjnych”, przyniosła skutek nieoczekiwany. W postaci westchnienia: „że też nie można powiedzieć niczego, czego ktoś nie powiedział wcześniej, czy to myląc się, czy stwierdzając „najprawdziwszą prawdę”.
Jest to pierwszy (i zapewne ostatni) wpis w Lapsusie, oprócz tego skromniutkiego wstępu składający się z samych cytatów.
#
„Młodzi ludzie u nas i w świecie zostawieni sami sobie przez system edukacyjny, który zrezygnował z wprowadzania ich do ogólnoświatowego dorobku kultury śródziemnomorskiej, zdają się wręcz celowo poszukiwać kiczu. Przestali się wstydzić biegania za łatwizną, nikt się już jej nie wstydzi. Może to zjawisko normalne dla naszych trudnych czasów, wyzwalających i agresję, i instynktowne lęki przed światem. I tak kicz, fantastyczna tandeta filmowa i literacka przestają drażnić, zaczynają funkcjonować jako wzorce, jako norma; powstaje sprzężenie zwrotne, kultura masowa wpływa na psychikę twórców, którzy w jej guście zaczynają kreować swe dzieła. Brakuje wyobraźni, edukacji, talentów. Ale przecież i talenty to nie jest sprawa tylko indywidualności, lecz owoc pewnego typu edukacji i wzorców życia – bycia w kulturze”.
Andrzej Niewiadowski, 1985, w dyskusji „Pogranicza, manowce, perspektywy SF”, „Fantastyka 7/86, cyt. za: Maciej Parowski, „Czary mary, punkt, BANG!” w „Czas fantastyki”, Glob, Szczecin 1990.
#
„Czym jest fantastyka dla mnie, teraz? Narzędziem do ostrożnego badania zasobów wyobraźni i ducha – indywidualnego i zbiorowego. Pomocą w zapisie przeczuć, przeżyć, duchowej biografii. Raczej nie liczę w niej na wierne opisanie rzeczywistości, ale na model, na zjadliwą karykaturę i owszem. Jest dla mnie fantastyka i psychoterapią, i przestrzenią wolności, w której niezgoda na świat uznana jest nie za występek, lecz powinność, i w której trwa wysiłek odbudowania ładu i odzyskiwania utraconych wartości. Jest fantastyka furtką do innego, wspaniałego świata wyobraźni i szansą na kreację artystyczną. Jest także, czasem, literaturą rozrywkową”.
Maciej Parowski, fragment „Czary mary, punk, BANG!” w „Czas fantastyki”, Glob, Szczecin 1990.
#
„Duże niebezpieczeństwo to pokusa komercji. Ta tendencja zdejmuje z fantastyki ciężar misji, czyniąc z niej sposób zarabiania pieniędzy i dostarczania rozrywki. Filozofię pisarstwa sprowadza się w takim przypadku do wytwarzania replik dzieł i konwencji, które uzyskały powodzenie. To znaczy hałaśliwe, powierzchowne pisarstwo MacLeana narzuca się jako wzorzec kuszący, wręcz jedyny. Tak zwany silny bohater, z którym pisząc ten szkic przed rokiem, wiązałem pewne nadzieje, okazuje się niestety figurą wtórną i stereotypową, dającą mało szans na artystyczne i intelektualne finezje. Towarzyszą temu wszystkiemu przemiany mentalności. Zamiast myśleć o literaturze, młodzi ludzie zaczynają się zastanawiać nad tworzeniem skutecznych grup nacisku. Zmęczeni kryzysem, zdemoralizowani marniejącym kinem, upadkiem kultury pracy i kultury w ogóle (w tym także publicznymi polemikami obliczonymi na wyniszczenie) zamiast poszukiwać silnych argumentów, zaczynają się skłaniać do argumentu siły. Dziś młody autor nie mówi już, że musimy mu wydać książkę, bo napisał ją dobrze i szczerze. Stwierdza często: to jest marne, ale przecież ukazują się gorsze rzeczy i nawet zdobywają nagrody. Jeśli większość autorów wybierze taką postawę, może być nieprzyjemnie”.
Maciej Parowski, PRZYPIS [podkr. moje, KS] do „Czary mary, punk, BANG!” w „Czas fantastyki”, Glob, Szczecin 1990. Przez samego autora datowany na rok 1988.
Równe ćwierć wieku temu.
Wybrał i przepisał z wydania, którego nie brał amatorski OCR, tak zaczytana jest książka Maćka.
Krzysztof Sokołowski